W tym roku po raz pierwszy Wigilię będę obchodzic bez taty(zmarł parę miesięcy temu).Generalnie od tego momentu przestałam w cokolwiek wierzyc.Nie uczęszczam do kościoła,nie modlę się po prostu nie WIERZĘ W BOGA. Może,to okrutne z mojej strony,ale tata był chodzącym okazem zdrowia,prawie nigdy nie chorował,nie palił papierosów,jeździł na rowerze od wiosny do jesieni,aż tu nagle w przeciągu niespełna 6 dni pobytu w szpitalu zmarł na zapalenie płuc.Te sześc dni było nieustanną modlitwą oto aby wyzdrowiał i był przy mnie i moich dzieciach,ale się nie udało.Od tego czasu straciłam wiarę. Wiem,że osoby,które to czytają, pewnie myślą,że jestem okrutna,ale w moim przypadku inaczej się nie da. A do tego jeszcze te święta,mój najmłodszy ciągle pyta o choinkę,którą notabene nie mam ochoty wystawiac w domu.Córka nie może doczekac się Wigilii,a ja mam ochotę wyśc z domu i przeczekac ten okres gdzieś w odosobnieniu. W domu bałagsan,którego nie mam ochoty sprzątac,mąż czeka aż zacznę przygotowa